Witam się z wami cudownym, wiosennym śniadaniem!
Jak już wiecie kocham wszelkie pasty kanapkowe i w każdym miesiącu prezentuję wam przepisy na kilka nowych. Tym razem pasta z serii zerowaste, a okazała się być tak dobra, że zasłużyła na sesję i wpis! A zaznaczę, że nie jest fanką buraczków, haha.
Kupiłam rzodkiewki na kanapki i do smażenia (ponownie bardzo polecam rzodkiewki na ciepło- to zmieni wasze życie!), ale miały tak piękne liście, że musiałam je jakoś wykorzystać. Nie przedłużając, zapraszam na przepis.
- pęczek botwinki (z małymi buraczkami)
- 2 ząbki czosnku
- olej do smażenia
- 1/2 łyżeczki soli
- 1 łyżeczka erytrytolu/cukru
- 1 łyżeczka octu jabłkowego
- liście z jednego pęczka rzodkiewek
- puszka czerwonej fasoli
- 3 łyżki nasion słonecznika
- 2 łyżki płatków drożdżowych
- 3 łyżki mleka roślinnego
- łyżeczka soku z cytryny
Buraczki obieramy i kroimy na małe kawałki wraz z łodyżkami i listkami botwinki. Podsmażamy je na patelni z posiekanym czosnkiem. Dodajemy sól, słodzik i ocet. Fasolę odsączamy z zalewy i płuczemy pod bieżącą wodą. W malakserze umieszczamy fasolę, umyte liście z pęczka rzodkiewek, podsmażoną botwinkę. Dodajemy słonecznika, płatki drożdżowe, sok z cytryny oraz mleko roślinne (ilość zależna od konsystencji jaką chcemy uzyskać, u mnie to były 3 łyżki) I miksujemy wszystko na gładką pastę. Smacznego!
tagi: śniadanie, wegańskie, pasty do pieczywa, botwinka, rzodkiewki, fasola